wychowałam się w przekonaniu, ze kobiety są zagrożeniem, ze nie można im ufać bo Cię oszukają albo wykorzystają i ze lepiej trzymać się od nich z daleka. Przez wiele lat żyłam w mieszance lęku, podziwu i tęsknoty..
Nie winię za to kobiet, które przekazały mi te przekonania, prawdopodobnie tego nauczyły je ich matki, a te ich babki i prababki. Rany spowodowane przez inne kobiety przekazywały bezwiednie dalej pewnie chcąc chronić ..
łatwiej było mi się przyjaźnić z chłopakami, czułam się przy nich bezpiecznie, żałowałam że nie jestem jednym z nich ..
ostrożnie dobierałem koleżanki, zwykle trzymałam sie na dystans na wypadek gdyby miały mnie oszukać, zranić, zostawić,
cierpiałam przy tym, bo jestem zwierzęciem bardzo towarzyskim
w głębi serca czułam ze kobiecość to coś niezwykłego, tajemniczego, boskiego, coś co przyciąga i kreuje
dziś odkrywam moc s i o s t r z e ń stwa jestem za to ogromnie wdzięczna
Każdego dnia myślę o moich przyjaciółkach, kobietach wokół mnie z czułością, podziwiam je i kibicuje
Kocham z nimi pracować, gotować, bawić się, śmiać, płakać rozmawiać i milczeć
Czuje ich wsparcie, obecność, rozumiejące serce, mądrość i empatię
wiem że r a z e m możemy dużo więcej
dzielę się tym, bo może wciąż wahasz się, czy otworzyć się na kobieca siostrzana przyjaźń.. Może są jakieś rany, niewypowiedziane słowa tj dziękuje, prosze, przepraszam.. ?
czule zbadaj to w sobie i małymi kroczkami zacznij zmieniać swoją rzeczywistość
warto
Tu